arcydziełe i te duże i te małe są u nas mile widziane:)

arcydziełe i te duże i te małe są u nas mile widziane:)
Arcydziełe i te duże i te małe są u nas mile widziane:) Martyna Gapska EduGaBa
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wychowanie dziecka/ dzieci. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą wychowanie dziecka/ dzieci. Pokaż wszystkie posty

sobota, 18 lipca 2015

Jak wygląda nasz dzień - środa w ED

Środa jest u nas zawsze w jakiś sposób zaplanowana, bo co środę jeździmy do gospodarstwa agroturystycznego. Dziewczyny jeżdżą tam konno pod bacznym okiem instruktora i właściciela tego gospodarstwa. Od pierwszej przejażdżki konnej- moje kobiety pokochały to. Najchętniej jeździły by tam częściej:) Spędzamy tam zazwyczaj ok 1,5h, z dojazdem zajmuje nam taka wyprawa ok 2-2,5 h.
Nie rzadko toczy się przekomarzanie między moimi córkami, która z nich ma jechać jako pierwsza. A potem słychać zniecierpliwiony głos tej, która musi poczekać na swoją kolej:) Ba na Gazeli:)) JA też kocham konie- i często podchodzę by je pogłaskać- ale sama jakoś nie mam ochoty na nich pojeździć:]
Ga w siodle jakby się urodziła. Bardzo ładnie siedzi i naturalnie i (ponoć) prawidłowo reaguje na zmianę ruchów konia. Najchętniej, to jak sama mówi, "jeździła by tylko na galopach i skakała przez przeszkody". Póki co musi obyć się smakiem i poznać bardzo dobrze podstawowe rzeczy związane z jeździectwem.

Ga bardzo kocha wszystkie zwierzęta.
Mówi, że w przyszłości zostanie weterynarzem, albo farmerem. Usłyszałam też od niej, że marzy o tym, bym sprzedała mieszkanie w mieście i kupiła gospodarstwo ze zwierzętami. To jednak nie moje życie. Lecz, jeśli jej zamiłowanie nie zmieni się, będę ją wspierała w zakładaniu jej własnej farmy:)

Zazwyczaj po powrocie dziewczyny zmagają się z przedstawieniem swoich pupili na kartce papieru. W ten sposób utrwalają chwile, które sprawiają im najwięcej przyjemności. Rysunki te bywają też wykorzystywane podczas odwiedzin "cioć i wujków", kiedy to dziewczyny zalewają potokiem informacji moich znajomych:)
Polecam każdemu, kto ma możliwości na czas spędzony z końmi. Widać relacje dziewczyn ze zwierzętami. Całkiem inny sposób odnoszenia się do nich. Przez naukę jazdy konnej uczą się też samodzielności i samowystarczalności. 

poniedziałek, 13 lipca 2015

"Jak mówić do dzieci, żeby nas słuchały, jak słychać, żeby do nas mówiły" Adele Faber i Elaine Mazlish- moja opinia

Pierwszą książkę, którą przeczytałam 5 lat temu, zaraz po tym jak zostałam mamą, była książka pod tytułem "Jak mówić żeby dzieci nas słuchały, jak słuchać by dzieci do nas mówiły" Adele Faber i Elaine Mazlish (mamy sporej gromadki dzieci- więc doświadczenie posiadające nie małe).
Do dziś przeczytałam ją już pięć razy. Szósty raz właśnie kończę. Dlaczego aż tyle razy do niej wracam? Otóż moje przyzwyczajenia, wzorce od rodziców i otoczenia w którym dorastałam odbiły swoje piętno na moim zachowaniu wtedy i jeszcze odbijają się teraz. Kiedy czytam książkę i w głowie mam pomysły na złagodzenie konfliktów, na prawidłowe traktowanie dzieci, na poprawne rozmowy z nimi jest ok. Jeśli zaś odłożę, choć na chwilę tę książkę, zapominam o tym co przeczytałam i mimochodem powracam do przyzwyczajeń. Dobrze? Wcale! Widać, jak człowiekowi trudno oduczyć się nieprawidłowego zachowania, nawet wtedy, kiedy nie chce się np. "warknąć" na dziecko- robi się to. Trzeba dużo samodyscypliny i samozaparcia by zacząć myśleć i postępować według zasad przekazywanych prze autorki. Zasady te są niewiarygodnie przydatne i przynoszą ogromne zmiany, zmiany oczywiście na lepsze. Dzięki autorkom inaczej spojrzałam na moje wymuszające w sklepie dziecko, zrozumiałam córkę, która zawsze kłóciła się ze mną o to, co ma założyć podczas ubierania się. Zmieniłam podejście swoje do siebie- otwarcie przyznając się i mówiąc o tym co właśnie czuję. Zmieniłam też spojrzenie na męża i zaczęłam go rozumieć (nie, nie całkowicie:) ale zawsze bardziej:) ). Zauważyłam, że chociaż postąpię teraz nie w taki sposób w jaki bym chciała, potrafię się poprawić. Na początku wydawało mi się, że to kolejna książka, która aż ocieka najlepszymi z dostępnych metod wychowawczych, która w rzeczywistości okaże się być fiaskiem. Myliłam się, jest naprawdę świetna. Nie od razu to pojęłam. Zdecydowałam, że nie zaszkodzi jak spróbuję (a w tym czasie moja Ga potrafiła nieźle zaleźć za skórę). Nie zaszkodziło- pomogło.
Gdy czytałam zawarte w książce "Doświadczenia rodziców" pojęłam, ze wielu z nas ma bardzo podobne problemy, ale najczęściej o nich nie wspominamy, częściej zaś chwalimy się nawet tymi wymyślonymi pozytywnymi cechami naszych dzieci. Książka ta dodaje otuchy na to, że da się coś zmienić. Prawda jest niestety taka, że należy zmienić siebie i swoje podejście do niektórych rzeczy, a wtedy wiele spraw przybiera innego kształtu i nie rzadko bywa mniej kłopotliwa niż się wydaje.
W książce podkreślam najważniejsze dla mnie zdania i sekwencje.
Dodatkowo też przepisuję sobie albo kseruję tak zwane "Szybkie przypomnienie", więc nawet mąż mimowolnie to sobie czyta i wprowadzać zaczyna w postępowaniu z dziećmi.
Zawarte też w książce  rysunki z opisami postępowania złego, jak i tego jak postąpić się powinno, bardzo pomagają zrozumieć sedno sprawy i obrazują sytuacje, które często pojawić się mogą w naszym realnym życiu.
Mamy jeszcze dużo do zrobienia, do zmienienia. Ale wiem gdzie mogę szukać wsparcia i zrozumienia. Chyba nigdy nie dojdziemy do takiej perfekcji, którą chcielibyśmy osiągnąć, ale ważne jest to ze się staramy:)
Zdecydowanie polecam tę książkę przyszłym, jak i obecnym rodzicom, nigdy nie wiadomo kiedy tak naprawdę prawdy tam zawarte się nam przydadzą.


Zdjęcia realne stron książki :Jak mówić, żeby dzieci na słuchały, jak słuchać, żeby dzieci do nas mówiły" Adele Faber Elaine Mazlish